Frank Visser założył IntegalWorld.net w roku 1997 (uprzednio portal istniał pod nazwą "The World of Ken Wilber"). Jest autorem pierwszej monografii poświęconej Kenowi Wilberowi i jego twórczości: "Ken Wilber – Pasja Myślenia" (Jacek Santorski & Co Wydawnictwo 2003) oraz wielu esejów umieszczonych na tej stronie. Obecnie jest Kierownikiem Działu Service Desk, zajmującym się stronami internetowymi korporacji Sara Lee w holenderskiej agencji reklamowej Lost Boys.

Problem z
Kenem Wilberem

Apel o zmianę dyskursu

Frank Visser

Dwadzieścia pięć lat fascynacji osobą Kena Wilbera i jego twórczością złożyło się na niezłą opowieść. Przyjrzyjmy się jej dekada po dekadzie. Jest to opowieść o odkrywaniu, spotkaniu, kreatywności, debacie i nabieraniu dystansu.

Lata osiemdziesiąte: odkrywanie

Początkowo nie trudno być pod wrażeniem twórczości Wilbera. Nawet jego najzagorzalsi krytycy przeszli przez ten etap.

Po powrocie z Indii (Puna) w 1982 roku rozpocząłem studia na uniwersytecie (psychologia religii). Dość szybko zorientowałem się, że przedmiot moich akademickich badań znajduje się w recesji. Nieco później natknąłem się na książkę Wilbera pt. Niepodzielone, która od razu wzbudziła moje zainteresowanie. Jego kolejne książki były, jak zwykłem je nazywać, „drugą edukacją” – odbywającą się równolegle do moich zajęć akademickich.

Zwłaszcza The Atman Project (i towarzysząca jej książka pt. Eksplozja Świadomości) przykuły moją uwagę. Szkicowały one ścieżkę wiodącą do Ducha – zarówno w rozumieniu indywidualnego rozwoju jak i w rozumieniu rozwoju kultury, integrując w efekcie sporą ilość materiału. W kolejnych latach pochłaniałem książki Wilbera jedną po drugiej. Byłem szczególnie ciekaw długo zapowiadanego dwutomowego podręcznika transpersonalnej psychologii pt. System, Self and Structure. W skrytości myślałem, że z jego pomocą mógłbym rozprawić się z akademickimi kolegami, którzy zajmowali się psychologią, duchowością i mistycyzmem.

Zamysł ten okazał się jednak dość naiwny.

Po pierwsze, książka nie została opublikowana w przewidywanym czasie (Psychologia Integralna miała rzekomo stać się podsumowaniem tego projektu, jednakże śmiem wątpić, by przekonała badaczy akademickich). Po drugie koledzy ze studiów oraz pracownicy uniwersytetu reagowali na moje entuzjastyczne opisy teorii Wilbera w najlepszym razie uprzejmą obojętnością. Badania nad rozwojem ścierały się z bardziej klasycznymi modelami nie dlatego, że nie wypadało już mówić o stopniach, ale dlatego, że najświeższe odkrycia dowiodły, iż bardzo małe dzieci są zdolne do posługiwania się abstrakcyjnymi pojęciami, a to przeczyło ówczesnym tradycyjnym modelom rozwoju. (Jeśli zaś chodzi o ludzi dorosłych to okazało się, że nie byli oni tak rozwinięci jak przewidywały to modele. Zarówno dzieci, jak i dorośli okazali się być dużo bardziej niespójni w zachowaniu).

W latach osiemdziesiątych niektóre z książek Wilbera zostały przetłumaczone na język holenderski: Niepodzielone, The Holographic Paradigm, and Eye to Eye. Pierwsza z nich ciągle jest w druku, pozostałe zaś skończyły w antykwariatach. Ja jednakże byłem zdeterminowany, by nawiązać kontakt z autorem, który stał się moim bohaterem.

Lata dziewięćdziesiąte: spotkanie, strona internetowa, książka

We wczesnych latach dziewięćdziesiątych otrzymałem ofertę pracy w holenderskim wydawnictwie specjalizującym się w duchowości i psychologii (integralnej). Była to dla mnie dobra okazja do bliższego przyjrzenia się rozwojowi Wilbera jako pisarza. Mogłem przekonać wydawcę, że książka The Atman Project powinna zostać przetłumaczona na holenderski, czego nieco później sam dokonałem. Ciągle pamiętam kopię Sex, Ecology, Spirituality i ekscytację jaką wywołała. Jednakże z powodu ograniczonego popytu książka tych rozmiarów nie mogła doczekać się publikacji na rynku holenderskim.

Krótka Historia Wszystkiego była znacznie lepszą kandydatką do przetłumaczenia. Zabrałem się więc do dzieła, w efekcie tracąc pracę menadżera. Tłumaczenie Krótkiej Historii było niczym sen. Nadal pamiętam jak wstawałem kilka godzin przed pójściem do pracy na siódmą, delektując się każdym jej pojedynczym słowem. W międzyczasie znalazłem pracę w branży internetowej, przyjmując rolę webmastera wortalu „The World of Ken Wilber”. Składał się on wtedy z co najwyżej dwunastu stron. Obecnie Integral World liczy ponad tysiąc stron i obejmuje dwanaście sekcji językowych. Stworzony bez udziału jakichkolwiek środków finansowych, stał się istnym fenomenem ruchu integralnego.

Wizyta na konferencji transpersonalnej w San Francisco 1995 zaprowadziła mnie z powrotem do Teozoficznego Domu Wydawniczego w Wheaton, gdzie zamierzałem zdobyć numer faxu Wilbera (były to czasy przedmailowe!). Po powrocie do Amsterdamu wysłałem faksem listę pytań dotyczących pracy webmastera i otrzymałem natychmiastową odpowiedź. Przez lata wysłaliśmy do siebie stertę faksów, których późniejszą kontynuacją była niezliczona ilość maili (pieczołowicie drukowanych i kolekcjonowanych).

Kiedy w 1997 ogłoszono konferencję Wilberowską w San Francisco (w Kalifornijskim Instytucie Badań Integralnych), postanowiłem się przyłączyć, a w drodze powrotnej zatrzymać się z wizytą w domu Wilbera w Boulder (tutaj znajduje się sprawozdanie z mojej pierwszej wizyty u Kena Wilbera). Po powrocie opublikowałem je w magazynie New Age i wkrótce potem otrzymałem od holenderskiego wydawcy propozycję napisania książki, która byłaby wprowadzeniem do twórczości Wilbera. Książka ukazała się wkrótce potem (w 2001 roku została kupiona przez wydawnictwo SUNNY Press i opublikowana pt. Ken Wilber – Pasja Myślenia. It has now been published in 6 languages: Dutch, English, German, Spanish, Polish, Greek – translation #7, into French, is scheduled for 2009).

Podczas pracy nad książką pojechałem do Boulder i zatrzymałem się na pięć dni w domu Wilbera. Przeprowadziłem z nim wywiad na temat jego twórczości. 90-stronicowy zapis naszego spotkania zatytułowałem jedną z jego ulubionych złotych myśli: „Każdy ma rację”. W tym samym czasie on sam opublikował The Eye of Spirit i był w trakcie pisania Jednego Smaku. Opis mojej pierwszej wizyty można znaleźć na stronie 13 – wtorek, 14 stycznia.

Po roku 2000: debata i nabieranie dystansu

Szczerze mówiąc, stanowisko Wilbera wobec esejów ukazujących się na stronie Integral World zawsze mnie zaskakiwało. Było ono tak defensywne…

Około 2000 roku kilku autorów zaczęło nadsyłać eseje na stronę internetową „World of Ken Wilber”. Wśród pierwszych z nich znaleźli się Mark Edwards, Ray Harris i Andy Smith. W sumie napisali razem około 30 esejów dotyczących Wilbera. Niektóre były bardzo długie, wszystkie przemyślane i dobrze napisane. Postarałem się także zainicjować na stronie debatę pomiędzy Wilberem a jego krytykami (np. Alanem Combsem, Peterem Collinsem i Johnem Heronem). Złożyłem również propozycję publikowania na stronie Donowi Beckowi, którego Stages of Social Development ciągle pozostają jednym z naszych klasyków. Esej Kofmana poświęcony holonom Holons, Heaps and Artifacts (zaaprobowany i nadesłany przez Wilbera) uruchomił swoistą lawinę debat na temat holonów, dzięki której całe zagadnienie zostało ukazane w nowym, inspirującym świetle. Dla Wilbera, pojęcie holonów nie było problematyczne (aż do czasu wydania jego najnowszej książki Integral Spirituality, w której odróżnił kwadranty od kwadriwiów i podzielił cztery kwadranty na osiem podstawowych perspektyw).

Szczerze mówiąc, stanowisko Wilbera wobec esejów ukazujących się na stronie Integral World zawsze mnie zaskakiwało. Było ono tak defensywne... W tamtych czasach, nigdzie w sieci ani poza nią nie odbywała się żadna istotna krytyczna debata na temat jego twórczości (takie status quo utrzymuje się do dziś – chociaż obecnie mamy bardziej akademicki Integral Review). Moja strona dotycząca teorii Wilbera była właściwie jedynym miejscem, w którym autorzy – posługując się narzędziami rozumu – poświęcali swój czas na wymianę argumentów dotyczących jego twórczości. Wilber ubolewał tylko nad tym, że „ci krytycy” przedstawiają jego pracę w fałszywym świetle – co zawsze wydawało mi się raczej wygodną wymówką. W rzeczywistości nigdy bowiem nie pofatygował się, by uzasadnić swoje zarzuty. Największą wagę przywiązywałem jednak do tego, iż krytycy – których opinie złożyły się dziś na spektrum krytyków, obejmujące zarówno bardzo pozytywne jak i bardzo negatywne krytyki – brali idee i poglądy Wilbera pod lupę racjonalizmu, podawali kontrprzykłady, badali źródła jego twórczości, proponowali alternatywne interpretacje i dzielili się swoimi wątpliwościami w stosunku do niektórych z jego rzekomo niepodważalnych twierdzeń, itd, itd. Cóż, sama esencja racjonalności.

Około 2004 roku Wilber nakłonił mnie do zmiany nazwy strony internetowej „The World of Ken Wilber” na inną, niezwiązaną z jego nazwiskiem. Odnosił bowiem wrażenie, że strona przestała już prezentować jego pracę w odpowiedni sposób. Spełniłem jego życzenie i w efekcie zdecydowałem się na „Integral World”, pod którą to nazwą strona istnieje do dziś. Zmiana nazwy nie stanowiła dla mnie problemu pod warunkiem jednak, że strona nadal będzie skupiać się na twórczości (i osobie) Wilbera. Jestem bowiem zdania, iż wśród wielu żyjących i nieżyjących autorów zajmujących się teorią integralną, Ken Wilber jest obecnie postacią najbardziej znaczącą. Z tego właśnie powodu poddawanie jego prac krytyce uważam za najwyższą konieczność. Nie dostrzegam większego sensu w koncentrowaniu się na innych autorach integralnych, piszących obecnie lub w przeszłości. Jestem natomiast głęboko przekonany o sensowności pociągania Wilbera do odpowiedzialności za swoje zbyt pewne wypowiedzi oraz konfrontowania ich z istniejącymi alternatywami.

W tym samym roku Wilber dostarczył na stronę Integral World artykuł pt. A Suggestion for Reading the Criticisms of My Work. Stwierdził w nim, że jedynie krytycy pozostający z nim w osobistym kontakcie mają szansę poprawnie zrozumieć jego twórczość, a tym samym mają podstawę do poddawania jej krytyce – o ile w ogóle wyrażą taką chęć. Zasugerował też, aby krytycy skupili się na własnych ideach zamiast krytykować te Wilbera. Wypowiedź ta naruszyła reguły publicznej debaty zakładającej rozwijanie własnych idei m.in. poprzez krytykę tych cudzych – na co szybko zwrócili Wilberowi uwagę Mark Edwards i Ray Harris. Poza tym jak w takim razie potraktować uprawianą przez niego samego krytykę: czy kontaktował się osobiście z setkami autorów, których tak beztrosko krytykował? Nie sądzę... Czy ich zrozumiał? Kto odpowie na to pytanie lepiej niż zespół ekspertów?

Tymczasem na stronie Integral World zaczęły pojawiać się prace innych autorów. Jeden z nich – Jeff Meyerhoff napisał krytykę długości książki pt. Bald Ambition. Przypadł mi do gustu rzetelny sposób w jaki Meyerhoff podszedł do kilku zagadnień twórczości Wilbera (zawartych głównie w Sex, Ecology, Spirituality). Meyerhoff sięgnął do oryginalnych źródeł, z których czerpał Wilber i zaprezentował interesujące alternatywne wnioski. Także i on – jak na dobrego postmodernistę przystało – wskazał na przejawiające się w głównym dziele Wilbera, a niezauważone przez innych recenzentów symptomy i napięcia, świadczące nie tylko o niespójności teorii Wilbera, ale również o jego niepełnym przekonaniu co do niezbitości własnych argumentów.

I tu pojawia się ciekawa kwestia: tak Wilber jak i Meyerhoff utrzymują – w całkowicie odmienny sposób – że perspektywa górnej lewej ćwiartki, tzn. ta związana z indywidualnym wnętrzem, powinna być uwzględniona w każdej integralnej analizie twórczości Wilbera. Wilber twierdzi, że to on sam wie najlepiej, co mieści się w jego teoriach. W porządku. Ale nawet on sam napisał kiedyś w The Eye of Spirit, że „artyści nie zawsze są najlepszymi interpretatorami swych własnych prac” – zwrócił na to uwagę Edward Berge w eseju pt. Who Decides What Wilber Means?. Meyerhoff w rozdziale pt. Psychological Analysis of Wilber's Beliefs doszedł natomiast do wniosku, że Wilber może nie być świadom wszystkich motywów przyświecających jego własnej twórczości – co ma sens nawet w odniesieniu do modelu AQAL. Jest to pogląd pojawiający się niezależnie od równie ważnego pytania dotyczącego słuszności poglądów Wilbera.

W tym właśnie miejscu wyraźnie widoczna staję się potrzeba niezależnych badań nad wartością pracy Wilbera. W przeciwnym razie dyskurs akademicki będzie uwikłany w różnego rodzaju nieznaczące kultyczne argumenty w stylu: „musisz być w osobistym kontakcie z Wilberem”. Istota debaty naukowej polega na jej upublicznieniu; na poprawianiu nieuniknionych błędów i udzielaniu odpowiedzi bardziej zorientowanym krytykom, a nie lekceważeniu ich i traktowaniu jako „częściowo niedowładnych” – jak żartobliwie określił to Meyerhoff – zwłaszcza wtedy, gdy owi krytycy poświęcają całe monografie na krytykę czyjejś twórczości.

Zmiana dyskursu

Jeśli chodzi o ocenę twórczości Wilbera, on sam oczywiście nie może być jedynym podmiotem rozstrzygającym.

Jak już wspomniałem w Talking Back to Wilber: „Pole integralne mogłoby posłużyć się jakąś dialektyką – delikatnie rzecz ujmując.” Jednakże to co nastąpiło po tym stwierdzeniu, nie do końca zgodne było z moimi intencjami.

Irytacja Wilbera związana z krytykami publikującymi na stronie Integral World sięgnęła szczytu w roku 2006 w epizodzie Wyatta Earpa, kiedy to Wilber znieważył ich, degradując i odprawiając stwierdzeniem, że jest mądrzejszy niż wszyscy. Można dziś domniemywać jaka postawa Wilbera przyświecała temu pragnieniu ostatecznego ucięcia całej debaty. Jak zauważył jeden z komentatorów, epizod ten zaszkodził akademickiej reputacji Wilbera bardziej niż działania jakiegokolwiek krytyka. Tak pogardliwa i lekceważąca postawa wobec krytyki jest rzeczywiście poniżej wszelkich standardów. Kolejna próba nawiązania debaty z Wilberem, tym razem związanej z jego poglądami dotyczącymi ewolucji biologicznej została przerwana z powodu bardzo ciężkiej, agresywnej atmosfery jaka towarzyszyła wymianie zdań. Jeff Meyerhoff w swoim eseju pt. Dismissal vs. Debate nazwał ją „przepraszającym przedstawieniem”. Straciłem wówczas wiarę w Wilbera jako osobę, która faktycznie mogłaby zmienić coś w świecie nauki i duchowości.

Zauważyłem, że od tej pory styl dyskursu w kręgach integralnych zmieniał się coraz bardziej, nabierając cech chwytów reklamowych, politycznych sloganów i powtarzających się „argumentów”. Instytut Integralny przypomina mi werbalny Gabinet Luster, w którym to, co integralne jest potwierdzane przez to, co integralne jest potwierdzane przez to, co integralne...

W moim odczuciu Wilber za bardzo się ukrywa w swoim Instytucie, zamiast zająć stanowisko duchowego intelektualisty (czy inaczej pandita jak zwykł sam siebie nazywać) do spraw nauki, społeczeństwa czy religii. Jeśli ktoś nazywa jedną ze swoich największych prac „The Spirit of Evolution” [Duch Ewolucji – przyp.tł.], to powinien przynajmniej dysponować konkretną wiedzą na temat biologii ewolucyjnej – co w jego przypadku na pewno nie ma miejsca. Jeśli ktoś twierdzi, że zintegrował naukę i religię, to dlaczego milczy (może za wyjątkiem osobliwego przypisu czy złośliwego posta na blogu) podczas intrygującej społeczeństwo debaty dotyczącej Inteligentnego Projektu [Intelligent Design]. Jeśli Integralna Polityka jest tak ważnym elementem integralnej agendy, to gdzie są rzetelne integralne opisy sytuacji w Iraku, na Bliskim Wschodzie albo wypowiedzi w kwestii przyszłych wyborów w Stanach Zjednoczonych?

Według mnie, problem z Kenem Wilberem polega na tym, że pomimo całej używanej przez niego akademickiej frazeologii, jego osoba nie jest zakorzeniona w korygującej ją akademickiej społeczności. Zamiast tego, Wilber stworzył społeczność adoratorów własnej akademii, w której rządzi autorytarnie. Jako Król Integralnego Zamku prezentuje postawę izolacjonistyczną, trzymania się z boku, autorytarną – ideologia integralna czai się wówczas tuż za rogiem. Kiedy wspominam o „akademickim zakorzenieniu”, nie mam na myśli naszpikowania swoich książek przypisami ani przekazywania integralnych idei młodszemu pokoleniu, ani też wychodzenia z ofertą akredytowanych kursów na uniwersytetach takich jak JFK, nie mówiąc już o tworzeniu własnego (Integralnego) uniwersytetu. Mam na myśli otwarcie się na poglądy specjalistów z różnych dziedzin nauki (postmodernizmu, biologii ewolucyjnej, nauk politycznych – obojętnie), którzy mogliby rozważyć czyjeś propozycje i dać na nie odpowiedź. Jeśli chodzi o ocenę twórczości Wilbera, on sam oczywiście nie może być jedynym podmiotem rozstrzygającym. Silne parcie w kierunku wypromowania jakiegoś stylu życia niezbyt idzie w parze z jego obiektywnością.

Na tym obszarze potrzebujemy dyskursu innego typu – opartego na cichej refleksji i otwartym umyśle skłonnym do nauki, a nie tylko do usprawiedliwiania swoich własnych wierzeń. Potrzebujemy umysłu, który słucha krytyków (np. Meyerhoffa), a nawet sceptyków (np. Falka). Umysłu słuchającego szczególnie tych, którzy się z nim nie zgadzają. Potrzebujemy umysłu, który potrafi przyznać się do błędów i który potrafi poprzeć swoje zbyt pewne przekonania solidnymi argumentami – który wyrazi zgodę na to, by wszystko o czym powiedzieliśmy rozgrywało się podczas nieskrępowanej komunikacji w publicznej dyskusji. Ale to wszystko – oczywiście i niestety – pozostaje jak na razie o jeden integralny most za daleko.

Początkowo nie trudno być pod wrażeniem twórczości Wilbera. Nawet jego najzagorzalsi krytycy, włączając Falka, przeszli przez ten etap. Znacznie trudniejsze, choć w ostatecznym rozrachunku bardziej opłacalne, jest poświęcenie czasu na drugie – bardziej krytyczne i uważne czytanie Wilbera. Czytanie, w którym „każde zdanie należy przepracować”. To właśnie stało się celem Integral World na przestrzeni minionej dekady.

Z języka angielskiego przełożyli Katarzyna Jałowiecka i Fabian Baron